Skip to content

Latest commit

 

History

History
164 lines (123 loc) · 7.2 KB

wielki-inkwizytor.md

File metadata and controls

164 lines (123 loc) · 7.2 KB

Wielki Inkwizytor

Idea Boga wyzwoleniem spod idei władzy jako nadopiekuńczości.

To tylko jeden, częściowy argument.

1. Bóg nie istnieje

W wierze najmniej istotną ideą jest to, czy obiekt wiary istnieje, czy nie. Bóg może istnieć lub nie. Nie to ma znaczenia.

W życiu następuje pewien moment, kiedy podejmujemy pełną odpowiedzialność za to, co robimy z własnym życiem. Ten moment powinien zgrać się z uświadomieniem sobie (na wielu płaszczyznach), że tak, jak potrafimy adaptować się do rozmaitych warunków w naszym środowisku (Frankl jest skrajnym przykładem takieg środowiska), tak samo możemy adaptować się do tego, co sami uznamy jako godne uznania – czyli uwierzymy w to.

Jakie to płaszczyzny? Mówimy tu na przykład o takich rzeczach jak:

  • odpowiedzialność za poznawanie i uczenie się (to jest stosunkowo widoczne i wiele osób to robi);
  • odpowiedzialność za własną moralność;
  • odpowiedzialność za znajdwanie sensu we własnym życiu;
  • odpowiedzialność za wynajdowanie możliwości wykorzystania własnych sił i słabości, doświadczeń i traumatycznych przeżyć;
  • odpowiedzialność za tworzenie własnej małej mitologii, interpretującej nasze życie w korzystny dla nas sposób.

Po wykonaniu tej heroicznej pracy stajemy się nadludźmi (na tyle na ile rozumiem to pojęcie). Może lepiej powinniśmy powiedzieć, po prostu, osiągamy faktyczną, a nie pozorną dojrzałość i jesteśmy gotowi dzięki temu do większych czynów.

Na tym etapie wiemy już, że nie ma znaczenia, czy Bóg istnieje czy nie, aby posługiwać się Jego ideą. Możemy wprawić ją w działanie po prostu stwierdzając, że wedle tej idei postępujemy lub nie.

Jaką korzyść z tego możemy mieć? Wysłuchajmy opowieści o Wielkim Inkwizytorze.

2. Wielki inkwizytor i religia jako outsourcing moralności

Wielki Inkwizytor, człowiek, który to zrozumiał, doszedł w swym życiu do przemyślenia, do którego i ja nie raz docierałem.

A jeżeli to tajemnica, wówczas i my mamy prawo głosić tajemnicę i pouczać ich, że nie wolny wybór serc ich jest istotny i nie miłość, lecz tajemnica, której powinni podporządkować się ślepo, nawet na przekór sumieniu. I tośmy zrobili. Poprawiliśmy Twoje bohaterstwo i oparli je na cudzie, tajemnicy i autorytecie. I ludzie ucieszyli się, że poprowadzono ich znowu jak trzodę i że z ich serc zdjęto wreszcie tak straszliwy dar, który im tyle męki przysporzył.

Straszliwym darem jest wolność. Wolność, o której wszyscy mówią i piszą:

  • autentyczność i autonomia
  • opcjonalność w rozumieniu Taleba
  • nieprzymuszone, przemyślane obieranie pewnej drogi

Implementacja danej wiary, religii może (i bardzo często odbywała i odbywa się) się odbywać kosztem wolności ludzi w tym uczestniczących. Na plus możemy zaliczyć, że dzięki temu oszczędzamy trochę czasu, bo właśnie wyoutsourcowaliśmy moralność ludziom, czy instytucji, której w tym aspekcie ufamy.

Na minus z kolei, stawiam hipotezę, że to czyni nas zależnymi od tych, którym powierzamy nasze zaufanie, a koniec końców, żeby stać się nadludźmi (dojrzałymi osobami), potrzebujemy znaleźć własne odpowiedzi na nurtujące nas pytania.

Aspektu outsourcingu nie ma się co pozbywać. Pozostaje jednak kwestia dbania o równowagę między wolnością a pozostawaniu w zależności.

3. Łatwo się w tym zatracić

Nieraz i ja, jako lider, uzasadniając to podejmowaniem odpowiedzialności za innych ludzi, ich własnym szczęściem, czasem, czy nawet ich własnym brakiem gotowości do podejmowania wyborów, robiłem to za nich. I zdarzało się, że te wybory były dobre, a ludzie szczęśliwi.

Ale byli szczęśliwi jak dzieci w piaskownicy, które nigdy jeszcze nie zostały wystawione na to, co ja. Niczym Wielki Inkwizytor, czyniłem ludzi zależnymi od siebie, tłumacząc sobie, że jestem od tego, żeby pewne rzeczy brać na siebie. To tak łatwo sobie wytłumaczyć.

Albowiem my tylko, my, strzegący tajemnicy, tylko my będziemy nieszczęśliwi. Będą tysiące milionów szczęśliwych niemowląt i sto tysięcy cierpiętników, którzy wzięli na siebie przekleństwo poznania dobra i zła.

O ile w przypadku dzieci jest to jasne, że pewien poziom ochrony jest potrzebny, to zarówno u dzieci jak i u dorosłych, muszą oni stykać się z rzeczami poza swoją strefą komfortu. U dorosłych warto nawet nie rozpinać żadnego parasola ochronnego, ale jak w każdej społeczności, trzeba dbać o siebie nawzajem, żeby nikt psychicznie się nie złamał pod ciężarem tego, z czym się styka.

4. Przerwanie cyklu

Ciążyło mu Jego milczenie. Widział, że jeniec przez cały czas słuchał go, badawczo a łagodnie patrząc mu prosto w oczy i zapewne nie chcąc mu przeczyć. Starzec pragnął usłyszeć jaką bądź odpowiedź, bodaj gorzką, straszliwą.

Wielki Inkwizytor, w całej swojej mądrości, oczekuje reakcji, którą będzie w stanie wpasować w swoją ramę światopoglądową. Ma nadzieję, że sam zostanie potraktowany przez Jezusa jak przez jeszcze większego inkwizytora. Do kompletu z ustalonym terytorium tego, co może i czego nie może robić, władzą, autorytetem i jeszcze większą tajemnicą, która może go kusić.

Ten zaś, z miłosierdziem, po prostu go całuje. Przyjmuje takim, jaki jest.

A jak my to możemy robić?

  • nie strzegąc tajemnicy;
  • pomagając innym odpowiedzieć na nurtujące ich pytania o sens i zasadność, tego co robimy wspólnie;
  • możemy być autorytetem, ale inkluzywnym. Pomóżmy innym stać się lepszym autorytetem od nas;
  • uznając, że nie mamy wyłącznego prawa do cudów i pomagając innym dokonywać czynów, które są dziś poza ich zasięgiem.

Struktury władzy i zależności łatwo jest budować. Nie tak łatwo jest budować struktury, w których wszyscy mają wolność podejmowania swoich własnych decyzji. Mogą się wydawać też bardziej ryzykowne. Ale koniec końców, szybciej budują one dojrzałość i równość.

5. Prawdziwa wolność i powtarzanie dzieła stworzenia

Tworząc nowy byt, organizację, warto ponowić dzieło stworzenia, o którym mówił Eliade w Sacrum a profanum. Jako dojrzałe osoby, powinniśmy być moralnie odpowiedzialni za siebie, ale nie wpadajmy w pułapkę tworzenia tajemnicy, autorytetu i cudu, aby wciągać nowe osoby w osobowy kult nas, jako nadludzi.

I tu, idea Boga, jako obrazu tego, jak to dzieło stworzenia powinniśmy wykonywać, jak dbać o wolność, jak nie budować (z miłości, czy chęci władzy) niezdrowych struktur.

Po dobrym przemyśleniu przez nas (i pewnej dozie doświadczeń, co działa, a co nie), idea ta może stać się szablonem, który uczyni nas i nasze otoczenie, lepszym.

Nieporuszone w argumencie, a w sumie mogłoby

Trochę więcej przemyśleń o samym kuszeniu Jezusa na pustyni jako pewnym szablonie.

I jeszcze jest trochę dodatkowych rzeczy w filmach powyżej.

Luźne referencje

  • Peterson
  • Victor Frankl
  • Mircea Eliade